Jadąc na PDM nie spodziewałam się niczego, a wiedziałam tylko tyle, że po prostu chcę jechać do Leśniowa na to spotkanie młodych. Jednak im bliżej było do wyjazdu, tym miałam większe wątpliwości, a raczej obawy (jak się teraz okazuje zupełnie niepotrzebnie) dotyczące w większości spraw przyziemnych.
Już od pierwszych chwil poczułam się w Leśniowie bardzo dobrze, tak jakbym była w domu. Ta niesamowita cisza, spokój i piękno tego miejsca sprawiły, że zapomniałam o rzeczywistości, o sprawach, które dzieją się na co dzień i zapragnęłam się zatrzymać, pozastanawiać nad sobą, spędzić ten czas z Bogiem i z Wami, moi drodzy.
Jestem bardzo wdzięczna ojcu Pawłowi za konferencje i homilie. Dawały mi one i ciągle dają dużo do myślenia. I dziękuję braciom za pracę w grupach, za dzielenie się Słowem Bożym i własnymi przeżyciami. Nie było to łatwe zadanie: stanąć w prawdzie o sobie samym, odpowiedzieć sobie na tak ważne, a często tak bolesne pytania. Ale było mi to bardzo potrzebne. Potrzebowałam ciszy i samotności, takiego przystopowania. I chociaż nasz plan nie był wcale napięty to i tak brakowało mi czasu. Dlatego chyba tak mało spałam..
Zauważyłam u siebie ważną rzecz: że trudno mi być samej z sobą. Szukałam towarzystwa i tak na prawdę musiałam się troszkę zmuszać i tłumaczyć sobie że teraz należy pójść pokontemplować Słowo Boże. A gdy już znajdywałam ustronne miejsce to ciężko mi się było skoncentrować na Słowie. Potrzebowałam chwili, żeby się wyciszyć. I bardzo ważną częścią dnia była dla mnie Adoracja - kiedy mogłam pobyć z Bogiem w zupełnej ciszy
i samotności, bo większość już spała To był moment, który w całości mogłam poświęcić Bogu, w jego stronę skierować swoje myśli.
Dostrzegłam podczas tych dni, że można żyć bez telefonu komórkowego, komputera i telewizora - co myślę jest w dzisiejszych czasach jakimś tam wyczynem; i bez tych urządzeń życie wcale nie staje się mniej barwne, a na pewno jest głębiej i świadomiej przeżywane.
Dziękuję za wspólne wędrówki każda z nich była dla mnie niesamowita. Najpierw nocna wyprawa, po której byłam nieźle zmęczona, ale która można powiedzieć jest obrazem mojego życia: ciągle wybieram - nie zawsze dobrze i muszę zawracać, ale najważniejsze, żeby się nie poddawać
i być cierpliwym, aż w końcu dojdzie się do celu. Następnie wędrówka do Czatachowej w cudnej ulewie - to było dla mnie duże przeżycie.
Ten pobyt w Leśniowie chyba nauczył mnie żyć w zgodzie z naturą i akceptować wszystko to, co ona nam daję. To myślę była dla mnie duża lekcja pokory.
Wszyscy uczymy się od kogoś, tak i ja wiele nauczyłam się od Was. Każdy ma swoje przeżycia, swój bagaż doświadczeń. Dziękuję za rozmowy
z Wami, bo nawet z zupełnie luźnej pogawędki można wyciągnąć coś, co będzie służyło przez całe życie. Dziękuję za Wasz uśmiech i życzliwość,
za wspólne śpiewanie i posiłki.
To na pewno nie jest wszystko co chciałabym napisać. Myślę, że refleksje jeszcze przyjdą, tylko potrzeba czasu.